Poniższe wklejone przez IPka, do weryfikacji i encyklopedyzacji:
Dokładnie w 84 lata od egzekucji Maty Hari, tancerki oskarżonej o szpiegostwo na rzecz Niemiec, we francuskim ministerstwie sprawiedliwości został złożony wniosek o rewizję wyroku skazującego na śmierć słynną kobietę-szpiega. Dokumenty przedłożone przez Towarzystwo Maty Hari i holenderskie miasto Leeuwarden - gdzie tancerka się urodziła - zawierają nowe fakty, wyciągnięte na światło dzienne przez historyka-amatora Leona Schirmanna
Mata Hari została rozstrzelana 15 października 1917 roku w twierdzy Vincennes. "Kobieta-szpieg zapłaciła wczoraj za zbrodnie, do których się przyznała" - donosiła autorytatywnie gazeta L'Excelsior. Tymczasem w rzeczywistości Mata Hari nie przyznała się do niczego, a jej "zbrodnie" budzą dziś coraz większe wątpliwości.
Aby nastąpiła rewizja procesu, muszą pojawić się nowe fakty i takie też znalazły się w dokumentach złożonych w ministerstwie sprawiedliwości. "Obalamy wszystkie zarzuty, na podstawie których skazano Matę Hari" - stwierdził na łamach dziennika Le Monde mecenas Thibault de Montbrial, który przygotowywał wniosek.
Pani MacLeod
Margaretha Geertruida Zelle (bo tak naprawdę nazywała się Mata Hari) urodziła się 7 kwietnia 1876 roku w malowniczej Fryzji, północnym regionie Holandii. Jej ojciec był obrotnym sprzedawcą kapeluszy i przez pewien czas stać go było, aby córka uczyła się tańca i dobrych manier, a także francuskiego, angielskiego i niemieckiego. Kiedy Margaretha osiągnęła 13 rok życia, jej ojciec zbankrutował, a ona sama musiała przenieść się do wuja do Hagi. Z nudów odpowiedziała na anons matrymonialny oficera, który wracał właśnie do ojczyzny po 17 latach wiernej służby w Indiach Holenderskich.
Kapitan Rudolph MacLeod był zachwycony młodziutką kandydatką na żonę. Dumny potomek Szkotów i właściciel sumiastych wąsów po tygodniu oświadczył się pannie Margarecie, a po trzech miesiącach byli już małżeństwem (ona miała 19 lat, on 37). Owocem ich związku był syn Norman, a następnie córka Juana-Luisa. Małżeństwo MacLeodów przetrwało zaledwie siedem lat. Norman zmarł w tajemniczych okolicznościach (został prawdopodobnie otruty), a po rozstaniu kapitan zabrał Margarecie córkę - miała jej już więcej nie zobaczyć.
Oko dnia
Wyjechała szukać szczęścia do Paryża. Została modelką, jednak praca ta nie przyniosła jej spodziewanego sukcesu. Wróciła więc do Holandii. W 1904 roku powtórnie wyjechała. Tym razem jednak zatroszczyła się o mecenasa swej wyprawy - wraz z bogatym baronem de Marguérie zamieszkała w drogim paryskim hotelu, szokując rozrzutnością i swobodą obyczajów. Rozpoczęła karierę tancerki. Wówczas też przybrała pseudonim Mata Hari, po malajsku "oko dnia" (czyli Słońce). Zauroczonym dziennikarzom tłumaczyła, że urodziła się w Indiach i była tancerką w buddyjskich świątyniach. Paryż właśnie na kogoś takiego czekał.
"Ona nie tańczy, tylko stopniowo się rozbiera, poruszając swym wiotkim i opalonym ciałem" - pisała skandalizująca pisarka Colette na łamach Le Figaro: "Na swoje występy przybywa prawie naga, tańczy ?mgliście?, z przymkniętymi oczami, owinięta zwiewną szatą". Mężczyźni szaleli. Mata Hari tańczyła w Paryżu, Madrycie, Berlinie, w mediolańskiej La Scali. Zarabiała miliony i miliony wydawała, widywana coraz to z kim innym: wojskowym, politykiem, bankierem.
Wojna wybuchła w najgorszym dla niej momencie. Kiedy w 1914 roku przyjechała do Berlina, okazało się, że Metropol-Theater rozwiązał z nią kontrakt, skradziono jej wytworne futra, a bank odmówił wydania pieniężnego depozytu. Wróciła do Holandii prawie bez grosza.
I wtedy niemiecki konsul zaproponował jej pracę dla wywiadu. Ofertę wyceniono na 20 tysięcy franków, co było wówczas dużą sumą, choć dla Maty Hari nie znaczyło zbyt wiele. Jednak wobec jej wówczas fatalnego położenia finansowego ostatecznie przyjęła pieniądze, przekonana, że do niczego jej to nie zobowiązuje.
H-21 nie nadaje
Mata Hari otrzymała pseudonim H-21 i wyjechała do Paryża, gdzie specjalnie nie przysłużyła się sprawie niemieckiej. W dodatku o jej powiązaniach z Berlinem dowiedzieli się Anglicy i Francuzi, którzy od tej pory bacznie przyglądali się jej podróżom. W Paryżu Mata Hari zakochała się - jej wybrankiem został młodszy o prawie 20 lat Władimir Masłow, który służył w oddziałach rosyjskich na froncie francuskim. Kolejny przydział zniszczył sielankę kochanków - w 1916 roku Masłow został poważnie ranny.
Rosyjscy żołnierze kurowali się w miejscowości Vittel, teoretycznie należącej do strefy wojennej, i cywile potrzebowali specjalnego pozwolenia, by się tam dostać. Mata Hari wystąpiła o taki dokument, jednak czyniono jej trudności, gdyż stale podejrzewano ją o działalność szpiegowską. W końcu Francuzi zaproponowali jej pracę dla ich wywiadu. Mata Hari zgodziła się, choć decyzja ta nie przyniosła ukojenia jej sercu - z Masłowem spotkała się jeszcze tylko kilka razy.
Tymczasem tancerka uwiodła niemieckiego attaché wojskowego w Madrycie majora Kalle. I to on w grudniu 1916 roku wysłał do Berlina serię telegramów, w których dokładnie opisywał działalność Maty Hari na rzecz... Niemców. Przesyłki zostały rozszyfrowane przez Francuzów, tancerkę aresztowano i po rozprawie przy drzwiach zamkniętych skazano na śmierć. Wyrok wykonano.
Zraniony kochanek?
Wątpliwości pojawiły się dopiero niedawno. Przede wszystkim podważono wiarygodność korespondencji Kallego. Major doskonale wiedział, że Francuzi rozszyfrowali jego sposób kodowania poczty, co nie powstrzymało go przed dokładnym opisem sprawy Maty Hari. Tak dokładnym, że padło w nim imię "tajnego agenta H-21", nazwa jej banku, jej holenderski adres. Major Kalle miał nawet później przyznać: "Rozmawiałem w Amsterdamie z konsulem generalnym dr. H. C. Kremmerem o sprawie H-21. Telegramy z Madrytu były, oczywiście, od dłuższego czasu rozszyfrowywane przez wroga. Kiedy Kremmer otrzymał telegram, zdenerwował się, przekonany, że afera źle się skończy". Czyżby więc cała sprawa była zemstą zranionego kochanka? Albo też jego rozczarowanych berlińskich mocodawców?
Wątpliwości dotyczą też działań II Biura, czyli francuskiego kontrwywiadu. Wniosek Towarzystwa Maty Hari przypominał, że przecież pracujący tam oficerowie nie byli naiwniakami, a jednak w sprawie tancerki wykazali (albo udawali) daleko posuniętą niewiedzę. Mata Hari powiedziała Francuzom, że niemieckimi szpiegami kierował niejaki baron von Rolland. Tymczasem szef II Biura pułkownik Goubet mówił pod przysięgą, zeznając w jej sprawie: "To niejaki Rüggebert trzyma wszystkie sznurki niemieckiego wywiadu w Barcelonie; a ona [tj. Mata Hari - przyp. PN] chciałaby, byśmy uwierzyli, że prawdziwym szefem tych służb jest baron von Rolland". W rzeczywistości niemiecki arystokrata naprawdę koordynował siatkę szpiegowską, o czym II Biuro doskonale wiedziało: dziewięć dni później jego nazwisko pojawiło się w oficjalnej nocie przesłanej do Surete.
Dlaczego kłamano? - Francuskim wojskowym jej śmierć była na rękę. Raz, że świadczyła o skuteczności ich działań antyszpiegowskich, a dwa, że satysfakcjonowała opinię publiczną, oburzoną stylem życia paryżanki w czasach, gdy na froncie ginęli ludzie - tłumaczy dziś mecenas de Montbrial.
Historyk-amator
Dokumenty przekazane 15 października 2001 roku francuskiemu ministerstwu sprawiedliwości zawierają jeszcze wiele innych materiałów mogących posłużyć rehabilitacji Maty Hari. Wszystkie zebrał w archiwach francuskich, holenderskich i niemieckich Leon Schirmann, 82-
-letni historyk-amator, z pasją rozwiązujący zagadki sądowych fałszerstw. Co ciekawe, jego życie było niewiele mniej interesujące od przygód kobiety-szpiega.
Urodził się w 1919 roku w Odessie w bogatej niemieckiej rodzinie, która wkrótce uciekła przed bolszewikami do Paryża. Mimo złych doświadczeń z dzieciństwa Leon został komunistą (skąd my to znamy?), a podczas wojny związał się z Résistance. W jednej z potyczek z Niemcami został ranny w głowę. Po wojnie skończył studia fizyczne i z powodzeniem wykładał.
W wieku 38 lat nagle diametralnie zmienił zainteresowania i zajął się historią Niemiec. Jego uwagę przyciągnęły fałszerstwa dokonywane w majestacie prawa i tak zwane morderstwa sądowe. W 1992 roku trafił na sprawę Maty Hari i od tej pory nie dawała mu ona spokoju: "Stwierdziłem, że to, co napisano dotąd o Macie Hari, w 90 procentach było nieprawdziwe" - tłumaczył Schirmann dziennikarzowi Le Monde. Efekty swoich badań zawarł w książce Mata Hari. Autopsie d'une machination, a materiał dowodowy ma obecnie stanowić podstawę do rewizji procesu z 1917 roku.
Wenus i czekoladki
Kiedy policja przybyła do jej hotelu, Mata Hari była jeszcze w łóżku i jadła śniadanie. Komisarz Priolet wyjaśnił jej, że jest oskarżona o "szpiegostwo, usiłowanie, współudział i współpracę z wrogiem". Tancerka przeprosiła na moment policjantów i wyszła wziąć kąpiel, podczas gdy oni skrupulatnie przeszukiwali pokoje. Po jakimś czasie Mata Hari wyszła z łazienki naga i zaoferowała funkcjonariuszom... czekoladki. Osiem miesięcy później została rozstrzelana.
Zdaniem Schirmanna, opis aresztowania tancerki zawiera całą prawdę o Macie Hari. - Nie została wcale skazana za szpiegostwo - twierdzi badacz. - Wykorzystano ją za to w kampanii antyniemieckiej. Była kobietą, która uwielbiała cieszyć się życiem i nie rozumiała, że wojna wszystko zmienia.